4.21.2016

Dwa słowa "Stiles Stilinski"- historia miłości prawie prawdziwej

Wy też tak macie, że  czasami czujecie się zauroczeni postacią z książki, serialu czy filmu? Nie możecie przestać o niej myśleć i tylko czekacie jak pojawi się na ekranie czy rozdziale? Jeśli nie szczerze wam zazdroszczę, bo taka miłość jest niestety zawsze nie szczęśliwa i kończy się załamaniem nerwowym, ale po wyleczeniu serca i tak robimy dokładnie to samo, a mianowicie znajdujemy kolejną wspaniałą fikcyjną postać, która nas przyciąga jak magnes. Znowu dowiadujemy się wszystkich rzeczy o tej postaci, zaglądamy na miliard blogów, zaczynamy czytać kilkadziesiąt nowych  fanfiction, obserwujemy konta o tych postaciach, dołączamy/tworzymy fancluby. Wszystko niby ok, ale to jednak smutne i przytłaczające uczucie wiedzieć, że na pewno nie spotkasz, nie porozmawiasz, nie przytulisz swojego crusha, bo przecież on nie wyskoczy z kart twojej ulubionej powieści.
To uczucie towarzyszy każdej fangirl,ale dopiero z czasem przybiera na sile, każdy radzi sobie z nim inaczej. Jak ja sobie radzę? Nie radzę i to mój główny problem na ogół staram się po prostu o tym nie myśleć. Z mojej miłości do fikcyjnych postaci powstała lista, na którą składają się moje ulubione postacie z fikcyjnej rzeczywistości. Dziś zajmuję się osobą, która zajmuje najwyższe miejsce na owej liście jak można domyślić się z tytułu będzie to M. "Stiles" Stilinski moja miłość od pierwszego wejrzenia (rzecz jasna na ekranie)

Stiles należy to tej magicznej grupy postaci, które od razu polubiłam zazwyczaj potrzebuje trochę czasu żeby stwierdzić czy ta postać jest w porządku czy tez jej nie lubię. Sarkastyczny humor M. to coś co uwielbiam i zazwyczaj tylko czekam aż Stiles znowu palnie coś w tym stylu lub kogoś zdissuje. Dylan, który gra tą postać jest po prostu niesamowity, bo cały sposób bycia Stilesa to jak się porusza, gestykulacja czy intonacja to bajka nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli. Ktoś inny mógł by zepsuć tą postać tak zwana "papierową grą", czyli on gra ta postać , ale on nie gra i w takich sytuacjach intonacja jest na poziomie syntezatora mowy Iwonie, a mianowicie znikoma. Przecież gra głosem jest bardzo ważna i szkoda, że niektórzy o tym zapominają. (przez to oglądam seriale, i filmy z napisami, a nie dubbingiem czy o zgrozo lektorem)  Dlatego postać Stilesa tak dobrze grana jest wyjątkowa. M. idealnie wpasowuje sie w moje oczekiwania co do serialowych crush'ów. Główne cechy, które w nim uwielbiam to inteligencja i sarkastyczność,bo niektóre jego wypowiedzi  to sztuka. Podsumowując M. Stilinski jest moją ulubioną fikcyjną postacią wszechczasów, a Dylan O'Brien jest genialnym aktorem.

3 komentarze:

  1. Absolutnie sie z tobą zgadzam ❤️ Stiles to życie ❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapewne to całkiem fajne mieć kogoś na kim można zawiesić oko i się pozachwycać. Stiles to dobry wybór. Pozdrawiam i zapraszam na mój blog cinnalogy.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń